niedziela, 17 lipca 2011

Zlot Harley-Davidson Mrągowo 15-17 lipca 2011

Zakończył się długo oczekiwany zlot H-D w Mrągowie. Pojechaliśmy z Jolą, Andrzejem i Januszem z Irenką. W Mrągowie pod hotelem dołączyli do nas Mirek z Basią. Droga przez Kołbiel i Ostrołękę. Sześć godzin jazdy. Nie ma o czym pisać, nic się nie działo. Pogoda w kratkę, trochę słońca, trochę deszczu. Około 40 km przed Mrągowem obiad w przydrożnym zajeździe. Poznajemy Harleyowców z Krakowa. Sympatyczni goście.

Po przyjeździe „część rutynowa”. Parkowanie, meldowanie w hotelu, rejestracja na zlotowisku. Zlot był niby międzynarodowy ale widziałem tylko Szwedów i Litwinów.

Miejscem zlotu było miasteczko westernowe Mrongoville. Tak sobie to wyglądało. Parę zbitych z drewna budynków na placu wysypanym piachem. Dobrze, że nie było deszczu bo nie dałoby się tam wejść. W jednym z budynków coś a la…nie wiem co..jakieś skrzyżowanie karczmy z saloonem czy czymś takim. Na wejście stoły z różnego rodzaju jedzeniem, głównie mięsnym. Wybór całkiem spory i nawet smaczne to było. Niestety następnego dnia problemy żołądkowe i to nie tylko u mnie ale jeszcze co najmniej kilka osób skarżyło się na różne niekoniecznie przyjemne sensacje.
Wieczorem koncert  na piachu i kolacja w saloonie. Obsługa zupełnie niezorganizowana. Proszę przy barze o szklankę wody mineralnej i nie mogę się na nią doczekać. W końcu jestem zmuszony w bardzo zdecydowany sposób potraktować kelnerkę. Dostaję moją upragnioną wodę.
Koncert. Na moje koślawe ucho grają O.K. Jakaś młodzież tańczy na piachu. Takie prawo młodości, że jak przyjdzie ochota potańczyć to tańczy się nawet na piachu.

Następnego dnia rano jedziemy na sąsiedni zlot zorganizowany przez Oldtimer Club Poland. Przejeżdżamy ok. 12 km i naszym oczom ukazują się przepiękne stare Harleye i Indiany. Perełki. Ileż trudu musieli włożyć ich właściciele żeby doprowadzić je do takiego stanu..
Pomimo, że mamy nowe, współczesne Harleye, zapraszają nas do wspólnego wyjazdu do zamku w Reszlu. Z przyjemnością korzystamy z zaproszenia. Po wczorajszej kolacji jadę cały czas na „spiętym” żołądku (nie mylić z kacem, to nie było to)
W Reszlu dyrekcja pozwala nam wjechać motocyklami na zamkowy dziedziniec. Piękny stary zamek i piękne stare motocykle tworzą niesamowity klimat. Koledzy z Oldtimer Club zostają na zamku, my wracamy do Mrągowa bo o 15:30 chcemy wziąć udział w paradzie ulicami miasta.


Jeszcze obiad w Świętej Lipce (w restauracji więcej Niemców niż Polaków) i po krótkiej jeździe jesteśmy znowu w Mrągowie.
 Formujemy paradę i ruszamy do centrum miasta. Wjeżdżamy na deptak przy Placu Unii Europejskiej i tam parkujemy motocykle. Tłumy oglądających. Rodzice robią dzieciom zdjęcia na motocyklach. W amfiteatrze gra kapela. Generalnie przyjemnie.  Po zakończeniu koncertu rozczarowanie bo miała być dalsza część atrakcji a tu już nic się nie dzieje. Inaczej miało to wyglądać.
 Wracamy do hotelu i po krótkim odpoczynku powtórnie udajemy się na zlotowisko.
Zamawiamy kolację w tym samym saloonie co wczoraj. Obsługa trochę żywsza. Przynoszą kolację. Niesmaczna i źle przyrządzona ale zjadam bo nic innego nie ma. Dosiada się do nas dwóch kolegów. Jeden jest grzeczny i sympatyczny, drugi daje popis chamstwa i robi przy stole oborę. Chcieliśmy z Jolą zostać dłużej ale wstajemy i opuszczamy towarzystwo. Nie tak wyobrażaliśmy sobie wspólne spędzanie czasu na zlocie z kolegami z klubu. Nasz klubowy kolega pozostawił po sobie niesmak i rozczarowanie swoim poziomem. Sorry, to nie nasza bajka. Zawsze mówiłem, że wódka jest dla mężczyzn a nie dla chłopców. Dla chłopców powinny być na zlotach wydzielone miejsca w, których mieliby podawane mleko a nie wódkę.
Opuszczamy z Jolą zlotowisko i idziemy na wieczorny spacer. Nad jeziorem grają koncert Malicki i Laskowik. Po drodze spotykamy Izę z Krzyśkiem. Krótki, bardzo miły spacer w ich towarzystwie i wracamy do hotelu. Jutro powrót do domu.
Rano śniadanie, pożganie z Basią, Mirkiem i Andrzejem, którzy wracają inną drogą i ruszamy.
Po sześciu godzinach jazdy jesteśmy w domu.
Mrągowo zaliczone ale czy zloty to aby na pewno mój żywioł? Mam wątpliwości.
Międzynarodowy Rajd Katyński