poniedziałek, 15 września 2014

Konie, konie, konie...czyli post bez słów.

W ostatnią sobotę polecieliśmy z Jola i z Rysiem do Janowa Podlaskiego obejrzeć konie. A w Janowie dołączyli jeszcze do nas Marta z Wojtkiem i z Dominiką.
Janowski konie to, po prostu piękno samo w sobie.
O stadninie w Janowie Podlaskim pisałem już wcześniej, przy okazji wyjazdu na wschodnie pogranicze. Można o niej przeczytać i obejrzeć zdjęcia tutaj: http://harleyman-harleyman.blogspot.com/2014/05/wschodnie-pogranicze-cz1.html
Dlatego, dzisiaj nie będzie długiej pisaniny. Kilkanaście zdjęć koni, żebyście jeszcze raz mogli poczuć jej klimat.































































































































































































Na zdjęciach poniżej jest cmentarz koni. Pod tymi głazami spoczywają konie, których ostatnie dni dobiegły kresy w Janowie. Tutaj się urodziły i tutaj zostały na zawsze. Imiona tych koni, wykute w pamiątkowych tabliczkach, tworzyły potęgę i sławę stadniny w Janowie.
























































































































































































































Co tu pisać? Że cudowne, piękne, zachwycające konie? Za słaby środek wyrazu. Piękna koni z Janowa nie oddadzą żadne słowa. Co by nie napisać, to tylko miałka forma. Są rzeczy, których słowami opisać się nie da. Uroda, gracja, charm janowskich koni jest jedną z nich.
Jeśli nie przekonały was moje zdjęcia, to popatrzcie na to: https://www.youtube.com/watch?v=cfBQ3eYQlwM
I jeszcze Pianissima: https://www.youtube.com/watch?v=mXACLl0K97s
Teraz już wiecie, dlaczego tak mało słów w tym poście.