poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Kazimierz czyli jak zwykle gdy pomysłu brak..

Nie dość, że pogoda byle jaka to jeszcze brakuje pomysłu na jazdę. A wiadomo, że dla motocyklisty brak pomysłu to najgorsza rzecz jaka może się zdarzyć.Mówię do mojej:"Chodź, śmigniemy na kawkę do Budapesztu". Nie za bardzo jej się chce. Myślę sobie, trudno, pojadę do Zawieprzyc..to taka moja ulubiona wioska niedaleko od Lublina. Piękne ruiny zamku, zamkowa kaplica i piękne otoczenie, łąki, rzeka itd..
Na szczęście Tomek z Arturem dali cynk, że jadą do Kazimierza. No to i my jedziemy. W Kazimierzu jak to w Kazimierzu. Jaki jest Kazimierz każdy widzi, nie ma o czym pisać. W Kazimierzu spotykamy Kasię z Wojtkiem, Asię, Sławka, oczywiście Tomek z córką, Artur z Marteczką..
Posiedzieliśmy chwilkę na rynku a później pojechaliśmy do Zajazdu Piastowskiego na mały obiad..




















I na koniec...Piotrek, wracaj szybko do zdrowia. Mam nadzieję, że wkrótce znowu zobaczymy Cię na motocyklu.