Wrzucam w Google to i owo, oczywiście niczego się nie dowiaduję ale za to znajduję link do relacji Luki z wyjazdu na Grossglockner i w Alpy.
Luca, nie znam Cię ale Twoja opowieść to dla mnie mistrzostwo świata pod każdym względem. Jedziesz skromnym, chińskim motocyklem. Twój budżet jest też bardzo skromny, ze wzruszeniem czytam jak prosisz na stacjach benzynowych o zagotowanie wody żebyś mógł sobie zrobić na obiad zupkę w proszku. Ze wzruszeniem czytam jak żałujesz, że 8 euro, które musisz zapłacić za przejazd tunelem mógłbyś przeznaczyć na posiłek. Z podziwem czytam jak stawiasz czoła wszystkim przeciwnościom choć chwilami masz dość. I cały czas ten niepowtarzalny styl lekkiej autoironii i wielkiego dystansu do rzeczywistości i samego siebie.
I na koniec..Wciąż tkwi mi w pamięci fragment Twojej opowieści w, którym opisujesz jak chciałeś na Słowacji zjeść obiad w knajpie dla harleyowców i nie wpuścili Cię tam (znam tę knajpę, ja też tamtędy przejeżdżałem). Twoim marzeniem było zjeść obiad wśród prawdziwych motocyklistów.
Luca, to Ty jesteś prawdziwym motocyklistą. Większość tych lanserów o zaciętych, komicznych twarzach nie zna innych dróg niż droga od jednej knajpy do drugiej i na zwiedzaniu knajp w odległości 50 km od domu polega ich motocyklizm. Ty na swoim chińskim motocyklu zobaczyłeś to, czego oni na swoich harleyach i tak nigdy nie zobaczą. To dla nich byłby zaszczyt zjeść zupkę w proszku w Twoim towarzystwie bo to Ty jesteś prawdziwym motocyklistą a nie oni.
Luka, nie znam Cię i nie wiem czy kiedykolwiek poznam ale dla mnie byłoby prawdziwym honorem spotkać Cię gdzieś na trasie i przybić rękawicę. Mam nadzieję, że kiedyś dobry los to sprawi..
Dla tych, którzy chcieliby przeczytać opowieść Luki, wklejam linka..: http://www.bam.fora.pl/bylismy,10/grossglockner-2011,2043-60.html