czwartek, 26 kwietnia 2012

Zawieprzyce mon amour..

Wiadomo, że motocykliście podobnie jak wędkarze i erotomani dzielą się na prawdziwych i rzekomych czyli gawędziarzy. Prawdziwi to tacy, którzy jeżdżą a gawędziarze to tacy, którzy gawędzą, że jeżdżą. Siebie samego uważam za motocyklistę prawdziwego ale dzisiaj będę gawędziarzem  bo przejechałem aż 50 km ale za to opowiem wam gawędę. Gawęda o moich ulubionych Zawieprzycach czyli o miejscu do, którego zawsze i chętnie jeżdżę niezależnie od pory roku, pogody itp..
Dzisiaj byłem tam motocyklem i jak zawsze było fantastycznie. Kwitną drzewa, pięknie świeci wiosenne słońce, pachną pierwsze wiosenne kwiaty i w ogóle..
W Zawieprzycach są ruiny zamku, kaplica zamkowa, wzgórze, które kryje zwłoki nieszczęsnych kochanków przepiękny widok na rzekę, łąki i niepowtarzalny nastrój i klimat..
No i oczywiście legenda (albo może i prawda..któż to wie?)
To właśnie w Zawieprzycach dzieje się akcja powieści Aleksandra Bronikowskiego...


Wjazd do majątku Zawieprzyce. A majątek pochodzi z XVI wieku, kiedy jego właścicielem stał się Adankt Ciecierski z Ciecierzyna, chorąży drohnicki.


Późniejszymi właścicielami Zawieprzyc byli: Jan Firlej, kasztelan wojnicki, Józef Gorayski, starosta lubelski, Anastazy Miączyński, wojewoda wołyński, Aleksander Morski, Antoni Ostrowski, wojewoda i senator Królestwa Polskiego, później na zamku w Zawieprzycach mieszkał Ksawery Skłodowski, brat dziadka Marii Skłodowskiej. Maria Skłodowska bywała w Zawieprzycach na wakacjach. A ostatnim właścicielem do 1945 roku, któremu władza ludowa ukradła Zawieprzyce był Jan Ostrowski.




Piękny widok z zamkowego wzgórza na dolinę Wieprza i okoliczne łąki...


I oto kaplica zamkowa, która stała się miejscem dramatu opisanego przez Aleksandra Bronikowskiego w swojej powieści.


Jeden z właścicieli Zawieprzyc, Atanazy Miączyński był uczestnikiem wyprawy wiedeńskiej króla Jana III Sobieskiego. Pośród wszelakiego dobra przywiózł do Zawieprzyc wielu tureckich jeńców, którzy byli używani do wszelakich prac, a głównie do ciężkich prac budowlanych. Wśród jeńców znalazła się córka greckiego księcia z rodu Paleologów, niestety z narzeczonym. Księżniczka wpadła w oko właścicielowi Zawieprzyc, który chyba musiał być wyposzczony i zebrało mu się na fikimiki z księżniczką ale bez wzajemności. W tym samym czasie przybył do Zawieprzyc brat księżniczki, który został polecony Miączyńskiemu jako zdolny malarz i został zatrudniony do wymalowania w kaplicy fresków ukazujących ostatnią drogę Miączyńskiego unoszonego przez anioły do nieba. Malarz zgodził się ale pod warunkiem, że nikt nie będzie zaglądał do kaplicy zanim nie skończy pracy. Przez długi czas pracował, jednocześnie przygotowując szczegóły ucieczki siostry i jej fagasa. Misterny plan został jednak odkryty przez szpicla Miączyńskiego i nieszczęsna para w akcie zemsty została zamurowana żywcem w wąskich niszach we wnętrzu wzgórza u podnóża majątku. Później okazało się, że malarz wymalował freski ale przedstawiające okrutny los jeńców i zasłużoną mękę Miączyńskiego między ziejącymi ogniem paszczami potworów w jednej ze scen piekielnych Sądu Ostatecznego. Po tym odkryciu malarz i zarazem brat księżniczki został również zamurowany razem z siostrą i jej narzeczonym.
A to wzgórze śmierci, które stało się grobowcem. Podobno wygląda upiornie wieczorową porą kiedy jest oświetlone przez czerwone, krwawe promienie zachodzącego słońca.


Czas wracać, na pewno za niedługi czas jeszcze tu przyjadę. Zawsze tu wracam bo to piękne miejsce o każdej porze roku. Kiedyś pokażę je wam latem i jesienią..
Acha, zapomniałem. Obiecałem miejscowym, że bardzo serdecznie zaproszę w ich imieniu wszystkich motocyklistów do Zawieprzyc na majówkę, która będzie 6 czerwca, początek w południe. Na wzgórzu zamkowym będę grały dwie kapele, będą tańce, grill, i obiecali świetną zabawę. Obiecali mi, że motocykliści będą mogli wjechać na samo wzgórze. Tak więc serdecznie zapraszam w imieniu mieszkańców do Zawieprzyc.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Kazimierz czyli jak zwykle gdy pomysłu brak..

Nie dość, że pogoda byle jaka to jeszcze brakuje pomysłu na jazdę. A wiadomo, że dla motocyklisty brak pomysłu to najgorsza rzecz jaka może się zdarzyć.Mówię do mojej:"Chodź, śmigniemy na kawkę do Budapesztu". Nie za bardzo jej się chce. Myślę sobie, trudno, pojadę do Zawieprzyc..to taka moja ulubiona wioska niedaleko od Lublina. Piękne ruiny zamku, zamkowa kaplica i piękne otoczenie, łąki, rzeka itd..
Na szczęście Tomek z Arturem dali cynk, że jadą do Kazimierza. No to i my jedziemy. W Kazimierzu jak to w Kazimierzu. Jaki jest Kazimierz każdy widzi, nie ma o czym pisać. W Kazimierzu spotykamy Kasię z Wojtkiem, Asię, Sławka, oczywiście Tomek z córką, Artur z Marteczką..
Posiedzieliśmy chwilkę na rynku a później pojechaliśmy do Zajazdu Piastowskiego na mały obiad..




















I na koniec...Piotrek, wracaj szybko do zdrowia. Mam nadzieję, że wkrótce znowu zobaczymy Cię na motocyklu.