piątek, 18 października 2013

Tomek

Sobota, 12 października. Piękna, jesienna pogoda, ostatnie dni sezonu. Pojechałoby się, ale obowiązki nie pozwalają. Za to, jutro niedziela, błogie lenistwo i oczywiście wyjazd motocyklem, być może już ostatni w tym sezonie. Chcę pojechać na Lubelskie Kresy, obejrzeć drewniane cerkwie. Będzie super.
Niedziela, 13 października, godzina..parę minut po ósmej. Telefon. Jurek. Wiadomość jedna z tych, w które nie mogę i nie chce uwierzyć. Tomek nie żyje.
Tomek miał w sobie tyle energii, że mówiliśmy o Nim, że nie dotyka Ziemi. Zawsze z pomysłem, zawsze chętny do pomocy, nie było dla Niego przeszkód nie do pokonania.
Tomek, kiedy Cię słuchał, patrzył na Ciebie tak, że wiedziałeś, że w tym momencie nie liczy się dla Niego nic, poza tym co do Niego mówisz.
Tomek był kwatermistrzem w klubie Knight Riders. Wiadomo było, że kiedy Tomek organizuje wyjazd, nie trzeba już niczego poprawiać. Tomek był perfekcjonistą. Był człowiekiem niezwykle prawym i fanatykiem swojej pracy.
Był uosobieniem wszystkiego tego, co tak bardzo cenimy u motocyklistów. Miał w sobie poczucie wolności, radość życia, uśmiech, czas i uwagę dla każdego.
Wczoraj, Tomek przebył już ostatni zakręt swojej ziemskiej wędrówki, niestety na żałobnych marach.































































Nie wiem czy jest sens cokolwiek jeszcze pisać. Jak opisać rozpacz i łzy Tomka matki, żony i córki ? Tego nie da się opisać.
Niech śmierć Tomka nie pójdzie na marne. Niech będzie przesłaniem dla nas wszystkich, dla każdego, kto przeczyta te słowa, nawet, jeśli trafił tu przez przypadek. Rozmawialiśmy z koleżankami i kolegami o tym, że wyjeżdżamy motocyklem i nigdy nie wiemy czy wrócimy. Nigdy nie wychodź z domu w gniewie. Pomyśl o tym, że możesz już do niego nie wrócić. Nie zostawiaj po sobie w swoich bliskich złości, żalu i złych emocji.
Tomku, być może Twoja śmierć spowoduje, że czyjeś życie stanie się lepsze.
Śmigaj w pokoju po niebieskich autostradach.