poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Zawieprzyce i Firlej po raz tysiącstopięćdziesiąty siódmy.

Dzwoni Wojtek, że by się przejechał ale nie za bardzo ma pomysł. Wiadomo, że jak nie ma pomysłu to jedzie się do Zawieprzyc po raz tysiącstopięćdziesiątysiódmy.
Spotykamy się na Turystycznej i lecimy w składzie: Kasia Karolina, Wojtek i ja. Traska przez Łuszczów i Spiczyn. Czuć już w powietrzu jesień. Temperatura niższa i ten jesienny zapach z pól...
A w Zawieprzycach, jak to w Zawieprzycach...Zawsze pięknie.










































































































A później pojechaliśmy na kawkę do Firlejowego Sioła. Kawka mrożona z bitą śmietaną, jako, że gorąco było..Gadamy, opowiadamy wrażanie z Rumunii, powoli myślimy o przyszłym sezonie i generalnie jest bardzo przyjemnie.







































Jako, że wyjazd miał być krótki, zbieramy się do odjazdu i tniemy w stronę Lublina.
Ot, krótki niedzielny wypad koło komina. Super było...