Dzwoni Wojtek, że by się przejechał ale nie za bardzo ma pomysł. Wiadomo, że jak nie ma pomysłu to jedzie się do Zawieprzyc po raz tysiącstopięćdziesiątysiódmy.
Spotykamy się na Turystycznej i lecimy w składzie: Kasia Karolina, Wojtek i ja. Traska przez Łuszczów i Spiczyn. Czuć już w powietrzu jesień. Temperatura niższa i ten jesienny zapach z pól...
A w Zawieprzycach, jak to w Zawieprzycach...Zawsze pięknie.
A później pojechaliśmy na kawkę do Firlejowego Sioła. Kawka mrożona z bitą śmietaną, jako, że gorąco było..Gadamy, opowiadamy wrażanie z Rumunii, powoli myślimy o przyszłym sezonie i generalnie jest bardzo przyjemnie.
Jako, że wyjazd miał być krótki, zbieramy się do odjazdu i tniemy w stronę Lublina.
Ot, krótki niedzielny wypad koło komina. Super było...