Wiadomo, że motocyklista, nie tylko sztuką żyje, czasem trzeba też pojeździć. Dzisiaj, padło na miasto zbrodni i występku, popularnie zwane Sandomierzem. Zbrodni i występku, bo co tydzień wg telewizora, który pokazuje film "Ksiądz Mateusz", czy jakoś tak podobnie, w mieście tym, ściele się trup, albo ktoś naruszył nietykalność seksualną damy tej czy owej, ktoś, kogoś przekręcił na parę baniek. Oczywiście, sprawcę, każdej z wymienionych i niewymienionych zbrodni, z trzecią prędkością kosmiczną i precyzją sępa, rozdzierającego ofiarę, wykrywa, miejscowy ksiądz, bo te niedojdy z milicji jedyne co, potrafią to zamykać niewinnych, żeby skruszeli, a i tak, jakby nie ksiądz, to nie potrafiliby odnaleźć roweru, skradzionego na odpuście, a o zabójcy, nie warto nawet wspominać. Do tego jeszcze mniej więcej, co drugi odcinek, okazuje się, że milicja, trzyma w areszcie nie tego, co trzeba, na szczęście, mają do pomocy milicjanta w sutannie, który potrafi poprawić partaninę tych w mundurach.
Zdjęcie mam tylko jedno, wiadomo,że motocykliści szalone powodzenie u kobiet mają, to i ja sobie kazałem takie zrobić. Proszę bardzo, Harley stoi, lala wykazuje skłonność, i w ogóle...