Już na początku umawiamy się z Jolą i z Piotrkiem, że w piątek lecimy do Tykocina, żeby nie wiem co...
Przychodzi piątek, pogoda piękna, motocykle wyczyszczone. Ja, oczywiście płynę okrętem flagowym, czyli Harleyem, bo do Tykocina nie wypada inaczej...
Zbiórka o ósmej rano na stacji benzynowej pod Niemcami, tankowanko, odpalanko i odlot...
Co 100 km, interwał 10 minut dla relaksu, kawka, zdjęcie i lecimy dalej.
Wjeżdżamy na Podlasie. Podlasie jest po prostu nieziemskie. Przyroda, widoczki, ludzie, bociany, kwitnące łąki, pola pachnące dojrzewającym zbożem, zachmurzone niebo nad horyzontem, powietrze pachnące ziołami i nadchodzącą burzą. Jedziemy przez wsie i małe miasteczka, GPS jaja sobie robi i prowadzi nas drogami siedemdziesiątej czwartej kategorii odśnieżania, za to pierwszej kategorii widokowej.
Dojeżdżamy do Tykocina, wjeżdżamy na rynek i stawiamy motocykle pod kościołem św. Trójcy.
W centralnej części miasta rozległy rynek z pomnikiem Stefana Czarnieckiego, który swojego czasu był właścicielem dóbr tykocińskich: http://pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Czarniecki
W ogóle, z Tykocinem było związanych kilka ciekawych postaci m. in. Włodzimierz Puchalski, przyrodnik, nestor fotografii przyrodniczej. Niestety, był również myśliwym, czyli bohaterem w typie damskiego boksera, który strzela bezbronnej sarnie między oczy i liczy, że wzrośnie mu libido. A później okazuje się, że jak był impotentem, tak dalej może sobie tylko herbatkę zamieszać :-)))))
A spod pomnika Czarnieckiego widok na kościół. Historia kościoła tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_%C5%9Awi%C4%99tej_Tr%C3%B3jcy_w_Tykocinie
A wokół rynku przepiękne domy. Część z nich stylizowana na stare, a część z nich rzeczywiście stare...
Czyż nie piękne? Zupełnie jak domy z epoki. Na ganku pancia i pies albo kot. Wszystko tak jak ma być. Leniwie, spokojnie, nigdzie się nie spieszymy...mamy czas ;-)
No i co dalej? Jedziemy na zamek. Wjeżdżamy na zamek, parkujemy i idziemy oglądać...
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_w_Tykocinie
Piotrek mówi, że zamek "nówka sztuka" :-) Rzeczywiście, zamek został odbudowany z ruin, niemalże od fundamentów. Dzisiaj jest tam hotel, restauracja, ale i również część muzealna, przeznaczona do zwiedzania.
Czas na obiad. Restauracja jest na miejscu. Dania lokalnej kuchni, pyszne i pożywne. Restauracja utrzymana w stylu z epoki.
Bociany na Podlasiu. Nie wiem, czy jest druga kraina świecie, w której byłoby tyle bocianów. Troskliwie wychowują swoje dzieci...
W Tykocinie była dzielnica żydowska. Wg przetrwałych dokumentów, musiała być ona oddzielona od dzielnicy chrześcijańskiej głębokim rowem. Domy dzielnicy żydowskiej...
Najważniejszym budynkiem dzielnicy żydowskiej była synagoga. W Tykocinie były dwie synagogi, duża i mała. Duża synagoga...http://pl.wikipedia.org/wiki/Wielka_Synagoga_w_Tykocinie
Poniżej wnętrze synagogi.
W budynku synagogi znajduje się muzeum archeologiczne, a w nim relikty przeszłości znalezione w wykopaliskach.
Druga synagoga w Tykocinie to tzw. mała synagoga czyli dom talmudyczny: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ma%C5%82a_Synagoga_w_Tykocinie
W domu talmudycznym najważniejszą częścią jest muzeum poświęcone postaci etnografa Zygmunta Glogera http://pl.wikipedia.org/wiki/Zygmunt_Gloger
Wiecie jak wygląda piec ażurowy? Właśnie tak jak na zdjęciu poniżej. Ma piękną, ażurową powierzchnię, która z większą efektywnością oddawała ciepło.
W muzeum Glogera jest też przepiękna, stara apteka.
No, i oczywiście salon...
Ostatnim punktem naszego zwiedzania był żydowski cmentarz http://pl.wikipedia.org/wiki/Cmentarz_%C5%BCydowski_w_Tykocinie
Cmentarz został całkowicie zdewastowany i pozostaje zaniedbany. Z trudnością odnajduję w trawie i zielsku pozostałe macewy.
Macewy, które tutaj widzicie są "normalne". Najcenniejsze są podobno te z wypukłym pismem, ale niestety nie udało mi się ich odnaleźć.
Czas już wracać do domu. Przed nami jeszcze ok. 300 km, bo wracamy przez Białystok. Po drodze przelotny deszcz i znacznie chłodniej niż w ciągu dnia. Jeszcze ostatnie tankowanie...
Przypływamy do Lublina. Za nami ponad 500 przejechanych kilometrów i dzień pełen wrażeń. Piękne Podlasie ze swoim niepowtarzalnym klimatem.
Kiedyś jeszcze tam wrócimy...