Przyjechali dzisiaj do nas Kasia ze Zbyszkiem swoim wielkim, błyszczącym, pięknym Road Kingiem. A, i zapomniałem jeszcze dopisać, że grzmiącym z wydechów niczym Zeus z Olimpu, kiedy miał ochotę pogrzmieć.
Spotkaliśmy się na stacji benzynowej, która sprzedaje paliwo, na którym w zimie nie daje się jeździć, i polecieliśmy do nas na kawkę. U nas kawka, lody i truskawki i lecimy, w krótki lot do Kazimierza.
Tym razem, udało się namówić Jolę, i też poleciała na swoim Harleyu.
Droga super, pogoda super, towarzystwo super, czego jeszcze chcieć od życia ? Dolatujemy do Kazimierza. Ludzi i samochodów więcej, niż gwiazd w Drodze Mlecznej, ale trudno, przeciskamy się, szukamy parkingu. Nigdzie ślepego miejsca. Przesuwamy się powoli i tym sposobem dojeżdżamy do centrum. Znajdujemy w centrum eleganckie miejsca do parkowania, i idziemy pooglądać Kazimierz, napić się czegoś i w ogóle...
A, zresztą, co będę wam tu wypisywał...Było super i tradycyjnie wstawiam kilka zdjęć...
No i co ? Podoba się wam Kazimierz ? Dla mnie było elegancko.
Kasiu, Zbyszku, dziękujemy za super towarzystwo.