poniedziałek, 22 lipca 2013

Tykocin

Na wizytę w Tykocinie ostrzyłem sobie apetyt już od dłuższego czasu. W ubiegłym roku zorganizowałem w moim byłym klubie Rajd Dookoła Polski, ale Tykocin ze względów organizacyjno-geograficznych musieliśmy ominąć. Ale jak mawia staropolskie przysłowie: "Better late than never" czyli: "Co ma wisieć, nie utonie" ;-)
Już na początku umawiamy się z Jolą i z Piotrkiem, że w piątek lecimy do Tykocina, żeby nie wiem co...
Przychodzi piątek, pogoda piękna, motocykle wyczyszczone. Ja, oczywiście płynę okrętem flagowym, czyli Harleyem, bo do Tykocina nie wypada inaczej...
Zbiórka o ósmej rano na stacji benzynowej pod Niemcami, tankowanko, odpalanko i odlot...
Co 100 km, interwał 10 minut dla relaksu, kawka, zdjęcie i lecimy dalej.

























Wjeżdżamy na Podlasie. Podlasie jest po prostu nieziemskie. Przyroda, widoczki, ludzie, bociany, kwitnące łąki, pola pachnące dojrzewającym zbożem, zachmurzone niebo nad horyzontem, powietrze pachnące ziołami i nadchodzącą burzą. Jedziemy przez wsie i małe miasteczka, GPS jaja sobie robi i prowadzi nas drogami siedemdziesiątej czwartej kategorii odśnieżania, za to pierwszej kategorii widokowej.


































Dojeżdżamy do Tykocina, wjeżdżamy na rynek i stawiamy motocykle pod kościołem św. Trójcy.
W centralnej części miasta rozległy rynek z pomnikiem Stefana Czarnieckiego, który swojego czasu był właścicielem dóbr tykocińskich: http://pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Czarniecki


























W ogóle, z Tykocinem było związanych kilka ciekawych postaci m. in. Włodzimierz Puchalski, przyrodnik, nestor fotografii przyrodniczej. Niestety, był również myśliwym, czyli bohaterem w typie damskiego boksera, który strzela bezbronnej sarnie między oczy i liczy, że wzrośnie mu libido. A później okazuje się, że jak był impotentem, tak dalej może sobie tylko herbatkę zamieszać :-)))))
A spod pomnika Czarnieckiego widok na kościół. Historia kościoła tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_%C5%9Awi%C4%99tej_Tr%C3%B3jcy_w_Tykocinie



W Tykocinie jest kilka bardzo ciekawych obiektów. Jednym z nich jest alumnat wojskowy. Wbrew czasom współczesnym, w których większość państw, w sposób parszywy i nikczemny traktuje weteranów wojennych, w Tykocinie w XVII w. istniała instytucja, w której opiekowano się inwalidami wojennymi, ale tylko pochodzenia szlacheckiego i wyznania katolickiego. Był to właśnie alumnat wojskowy. Jego historia jest tutaj, a zdjęcia poniżej: http://pl.wikipedia.org/wiki/Alumnat_%E2%80%93_Zak%C5%82ad_Dla_Inwalid%C3%B3w_Wojennych_w_Tykocinie


























































































A wokół rynku przepiękne domy. Część z nich stylizowana na stare, a część z nich rzeczywiście stare...









































Czyż nie piękne? Zupełnie jak domy z epoki. Na ganku pancia i pies albo kot. Wszystko tak jak ma być. Leniwie, spokojnie, nigdzie się nie spieszymy...mamy czas ;-)
No i co dalej? Jedziemy na zamek. Wjeżdżamy na zamek, parkujemy i idziemy oglądać...
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_w_Tykocinie

Piotrek mówi, że zamek "nówka sztuka" :-) Rzeczywiście, zamek został odbudowany z ruin, niemalże od fundamentów. Dzisiaj jest tam hotel, restauracja, ale i również część muzealna, przeznaczona do zwiedzania.

















































































































Czas na obiad. Restauracja jest na miejscu. Dania lokalnej kuchni, pyszne i pożywne. Restauracja utrzymana w stylu z epoki.







































































Bociany na Podlasiu. Nie wiem, czy jest druga kraina świecie, w której byłoby tyle bocianów. Troskliwie wychowują swoje dzieci...







































W Tykocinie była dzielnica żydowska. Wg przetrwałych dokumentów, musiała być ona oddzielona od dzielnicy chrześcijańskiej głębokim rowem. Domy dzielnicy żydowskiej...


















































Najważniejszym budynkiem dzielnicy żydowskiej była synagoga. W Tykocinie były dwie synagogi, duża i mała. Duża synagoga...http://pl.wikipedia.org/wiki/Wielka_Synagoga_w_Tykocinie


























Poniżej wnętrze synagogi.







































































































W budynku synagogi znajduje się muzeum archeologiczne, a w nim relikty przeszłości znalezione w wykopaliskach.


























Druga synagoga w Tykocinie to tzw. mała synagoga czyli dom talmudyczny: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ma%C5%82a_Synagoga_w_Tykocinie
W domu talmudycznym najważniejszą częścią jest muzeum poświęcone postaci etnografa Zygmunta Glogera http://pl.wikipedia.org/wiki/Zygmunt_Gloger
Wiecie jak wygląda piec ażurowy? Właśnie tak jak na zdjęciu poniżej. Ma piękną, ażurową powierzchnię, która z większą efektywnością oddawała ciepło.







































W muzeum Glogera jest też przepiękna, stara apteka.


























No, i oczywiście salon...







































































Ostatnim punktem naszego zwiedzania był żydowski cmentarz http://pl.wikipedia.org/wiki/Cmentarz_%C5%BCydowski_w_Tykocinie
Cmentarz został całkowicie zdewastowany i pozostaje zaniedbany. Z trudnością odnajduję w trawie i zielsku pozostałe macewy.



































































Macewy, które tutaj widzicie są "normalne". Najcenniejsze są podobno te z wypukłym pismem, ale niestety nie udało mi się ich odnaleźć.
Czas już wracać do domu. Przed nami jeszcze ok. 300 km, bo wracamy przez Białystok. Po drodze przelotny deszcz i znacznie chłodniej niż w ciągu dnia. Jeszcze ostatnie tankowanie...


Przypływamy do Lublina. Za nami ponad 500 przejechanych kilometrów i dzień pełen wrażeń. Piękne Podlasie ze swoim niepowtarzalnym klimatem.
Kiedyś jeszcze tam wrócimy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz