W poniedziałek pożegnaliśmy Jacka, naszego kolegę motocyklistę.
Nie będę was epatował wielkimi słowami, emocjami ani niczym innym.
Jacek miał pogrzeb motocyklisty. Nasze motocykle ustawione w szpalerze, z pracującymi silnikami, które milkły jeden po drugim, gdy mijał nas pogrzebowy kondukt z prochami Jacka.
Jacek...zawsze uśmiechnięty, wszystkim życzliwy, pieszczący wzrokiem swoją Hayabusę...dzisiaj śmiga już po niebieskich autostradach.
Jacku, pozostaniesz na zawsze w naszej pamięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz